wtorek, 24 maja 2011

SZKOŁA KIEDYŚ...

Moja mama chodziła do szkoły ponad 20 lat temu. Opowiadała mi jak wyglądała kiedyś szkoła w Bestwinie.

Do jednej klasy chodziła z trzydziestoma pięcioma kolegami i koleżankami, ponieważ klasy były liczne. Szkoła kiedyś wyglądała całkiem inaczej niż dzisiaj, nie była tak nowoczesna, nie było komputerów. W klasach na oknach było dużo kwiatów, ponieważ uczniowie przynosili je i samodzielnie dbali o nie. Każda klasa miała swojego pupilka, np: rybki, królika, chomika albo patyczaka. Do pisania używali oni chińskich piór, nie wolno było pisać długopisami. Mama miała 7 albo 8 lekcji dziennie od poniedziałku do piątku.

Mama opowiadała, że nauczyciele byli surowi i wymagający, nauczyciele bili uczniów linijką po rękach, gdy byli niegrzeczni albo źle się uczyli. Bali się oni nauczycieli, ale ich szanowali. Dawniej szkolna higienistka sprawdzała uczniów: czy mieli czyste chusteczki i obowiązkowo czyste ręce i paznokcie. Panie sprawdzały też woreczki higieniczne, które uczniowie ze sobą nosili. Za szkołą każda klasa miała swój ogródek, w którym uczniowie uprawiali warzywa na lekcjach przyrody. Uczniowie obowiązkowo też plewili i porządkowali teren wokół szkoły. Moja mama mile wspomina lekcje ZPT czyli zajęcia praktyczno-techniczne, na których uczyła się szydełkować, robić na drutach, gotować, piec ciasteczka, robić karmniki dla ptaków, itd. 20 lat temu w szkole działał węzeł radiowy. Uczniowie puszczali na przerwach swoją ulubioną muzykę oraz prowadzili szkolną listę przebojów. Najlepszą zabawą na przerwie dla dziewczyn była gra w gumę, a chłopcy grali w koble albo karty. W miejscu dzisiejszego parkingu było boisko, na którym grali w piłkę ręczną i koszykówkę, a zimą było lodowisko. W miejscu dzisiejszego boiska zaś był sad, z którego dzieciaki podkradały jabłka.

Moja mama miło wspomina szkolne czasy, szczególnie fartuszki w kolorze granatowym z białym kołnierzykiem i tarczą na ramieniu.

Dominika Żak, kl.5a

Mój tata opowiadał mi o zwyczajach, które panowały w szkole, gdy sam był uczniem.

Kiedy uczęszczał do szkoły, klasy liczyły ok. 25 osób. Budynek szkoły nie był tak ładny i kolorowy, jak obecnie. Była tylko jedna sala gimnastyczna. Działał radiowęzeł, będący źródłem informacji dla uczniów. Ławki były zielone, połączone z siedzeniami. Nauczyciele stawiali oceny od 2 do 5. Zajęcia odbywały się 6 razy w tygodniu, od poniedziałku do soboty. Na początku lat 80 pojawiła się nowość – jedna sobota w miesiącu była wolna. Uczniowie byli wobec nauczycieli zdyscyplinowani i traktowali ich z szacunkiem. Nosili mundurki, dziewczynki miały cienkie fartuszki w kolorze granatowym, a chłopcy mundurki w ciemnych, szarych kolorach. Do mundurków był przyszyty symbol szkoły.

Tata wspomina ten czas z sentymentem. Miał fajnych kolegów, z którymi do dzisiaj utrzymuje kontakty.

Justyna Pieczka, kl.5a

1 komentarz: