wtorek, 12 maja 2015

Morze łez - opowiadanie twórcze

Czy zastanawiałeś się kiedyś nad tym skąd wziął się świat? Jaki był jego początek i co zadecydowało o jego istnieniu? Myślę, że tak. W każdym człowieku drzemie chęć poznania odpowiedzi na te pytania, jednak choć od wielu lat ludzie próbują sobie z nimi poradzić, możemy jedynie dywagować.

Jeśli jesteś człowiekiem wyznającym religię chrześcijańską wierzysz w to, iż początek był w Bogu. Jeśli jesteś wyznawcą innych religii, głosisz ich idee, zaś kiedy jesteś ateistą, być może popierasz teorię wielkiego wybuchu. Zachęcam Cię jednak do poznania zupełnie innej historii na temat tego, jak wszystko się zaczęło.

Niegdyś po świecie błąkała się czarnowłosa dziewczynka. Jej ciemne jak smoła włosy niczym nie wyróżniały się na tle kompletnej, ponurej pustki, a jej smukła, drobna sylwetka utwierdzała w fakcie, iż nie jest ona silnym człowiekiem.  Pewnego razu w jej sercu pojawiło się uczucie, którego nigdy wcześniej nie doznała. Poczuła się samotna. Zapragnęła kogoś, kto dałby jej ciepło i wypełnił dziurę wypaloną w jej sercu przez smutek oraz rozpacz. Kiedy na swojej długiej, monotonnej drodze natknęła się na miejsce, w którym mogłaby odpocząć postanowiła zatrzymać się. Usiadła i skuliła się chowając twarz w dłoniach.
- Jestem taka samotna… Mój żywot nie ma sensu – powiedziała cicho do siebie i zaczęła kręcić głową w geście rezygnacji, po czym zaniosła się rzewnym płaczem. Jej szloch było słychać w całym wszechświecie. Płakała całymi dniami i nocami, a razem z jej łzami wypływał cały smutek i żal, który tak długo musiała w sobie tłumić. Z czasem zaczęły powstawać coraz większe kałuże pełne jej negatywnych emocji. Następnie jeziora i rzeki, morza i oceany, a jej płacz nadal nie ustawał. W końcu zmęczona wzięła głęboki wdech, otarła mokre policzki i podniosła głowę. Wokół niej wszędzie znajdowała się woda. Jedynym suchym lądem, który potrafiła dostrzec była mała wysepka, na której się znajdowała. Ogarnął ją strach i niepokój. Zrobiła krok w tył i wpadła w taflę zimnej wody. Nie miała siły, aby się ratować. Morskie prądy porwały ją na dno, nie pozwalając, aby po jej marnej osobie został choćby ślad.

 Wkrótce jej ciało zaczęło się rozkładać, a z jej szczątków powstały pierwsze zwierzęta, a później także pierwsi ludzie. Każdy z nas nosi w sobie fragment tej słabej, mizernej bohaterki, dlatego każdy z nas czasem płacze słonymi jak morska woda łzami, lecz owe łzy nie są niczym złym, ponieważ czyszczą okna naszych dusz. Wszyscy mamy prawo okazywać uczucia i powinniśmy o tym pamiętać, bez względu na to czy owa historia wydarzyła się naprawdę, czy też nie.


Wiktoria Polak, kl.6a