poniedziałek, 26 listopada 2012

Recenzja spektaklu „Moje drzewko pomarańczowe”

"Moje drzewko pomarańczowe" to spektakl w reżyserii Roberta Talarczyka, który można zobaczyć na deskach Teatru Polskiego w Bielsku – Białej.

Jest to opowieść o Zézé, w którego postać wcielił się Kuba Abrahamowicz. Głównego bohatera poznajemy jako dorosłego mężczyznę, który po kilku minutach przenosi się do lat dzieciństwa, stając się ponownie małym chłopcem. W tym wcieleniu opowiada niesamowitą historię swojego życia. Jesteśmy świadkami przykrych momentów, których doświadcza w rodzinie. Zeze obcuje na co dzień z biedą, podejmuje pracę, jest bity przez tatę. Z upływem czasu znajduje receptę na swoje problemy. Chłopak odkrywa własny świat, w którym trudne chwile rekompensują mu rozmowy z drzewkiem pomarańczowym. Dostrzegamy jego przemianę. Nie jest już diabelskim dzieckiem! Przeciwnie! Dostaje lepsze stopnie w szkole, jest uprzejmy i co najważniejsze rozumie co oznacza przyjaźń i dobroć. W swoim życiu poznaje Portugala, który staje się jego przyjacielem, jednak nigdy nie zapomina o drzewku, które zapoczątkowało jego przemianę. Podczas opowieści jesteśmy świadkami tragedii Zézé, kiedy w zderzeniu z pociągiem ginie Portugal. Ponownie wracamy do głównego bohatera jako 50 – letniego mężczyzny, aby dostrzec jego tęsknotę za kolegą…

Sądzę, że warto zobaczyć ten spektakl, ze względu na grę aktorską, zwłaszcza głównego bohatera, który potrafił wcielić się w postać małego urwisa. Uwagę przyciąga również sceneria i stroje aktorskie. Z pewnością jest to sztuka przeznaczona dla dzieci i dorosłych. Każdy może odnaleźć przesłanie, które stanie się receptą na problemy. Poza tym sztuka pokazuje, że nigdy nie jesteśmy sami. Warto rozejrzeć się dookoła, aby to zrozumieć.

Kacper Wójtowicz, kl.6b

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz