... o katastrofie smoleńskiej:
10.04 2010 – ta data na zawsze utkwi mi w pamięci. Podczas zabawy z moją młodszą siostrą usłyszałam w radiu o katastrofie mającej miejsce w Smoleńsku.
Tego dnia najważniejsze osoby w kraju leciały na uroczystość 70 rocznicy zbrodni katyńskiej. Wiadomość o śmierci prezydenta i pozostałych osób będących na pokładzie samolotu wstrząsnęła mną. Długo nie mogłam uwierzyć, że to stało się naprawdę.
Do końca tego dnia byłam smutna i przygnębiona.
Paulina Płachta, kl. 6b
Wiosną 1940 roku w stalinowskiej Rosji doszło do zbiorowego mordu na polskich oficerach – jeńcach wojennych, nieświadomych czekającego ich losu. Zostali oni aresztowani bez przedstawienia zarzutów i aktu oskarżenia, bez prawa do obrony przed tym strasznym wyrokiem. Ciała ofiar bestialsko wrzucono do zbiorowych mogił w lesie katyńskim pod Smoleńskiem.
10.04.2010 r. - w siedemdziesiątą rocznicę zbrodni katyńskiej, by upamiętnić tamte wydarzenia do Katynia udała się delegacja z Polski – z prezydentem na czele.
Samolot TU-154 podchodząc do lądowania, rozbił się jednak – w wyniku katastrofy zginęło 96 osób. Kwiat polskiej inteligencji podzielił tragiczny los ofiar katyńskiej zbrodni. Historia zatoczyła koło.
Kamil Owczarz, kl. 5b
Ten sobotni poranek na pierwszy rzut oka nie różnił się niczym od innych. Wstałam rano, umyłam zęby i przybiegłam do pokoju, aby zjeść przygotowane przez mamę śniadanie. Włączyłam telewizor i oglądałam program Jim Jam. W pewnym momencie zadzwonił telefon - była to ciocia, która spytała drżącym głosem czy słyszałyśmy już co się wydarzyło. Mama od razu przełączyła program i wtedy dowiedziałyśmy się o tej straszliwej tragedii.
Wszyscy z wielkim przejęciem nasłuchiwali kolejnych informacji napływających ze Smoleńska. Przez większą część dnia cała rodzina siedziała przed telewizorem, licząc na jakieś dobre wieści. Niestety po południu było już pewne, że takie nie nadejdą. Prezydencki samolot rozbił się w Smoleńsku. Wszyscy jego pasażerowie, na czele z parą prezydencką - zginęli. Wielki smutek zapanował w moim sercu i sercu każdego członka mojej rodziny. Mój starszy brat wyciągnął biało-czerwoną flagę, przewiązał czarną wstążeczką i powiesił na balkonie.
Teraz już tylko pozostała modlitwa za tych wszystkich co odeszli
i za ich rodziny. Dla mnie był to bardzo smutny dzień.
Zuzanna Międzybrodzka, kl. 4a
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz